Forum Pantery  Strona Główna Pantery

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

MoH Airborne

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pantery Strona Główna -> Gry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Molibdenik
Nadszyszkownik
Nadszyszkownik



Dołączył: 25 Lip 2007
Posty: 2571
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 0:34, 21 Paź 2007    Temat postu: MoH Airborne

Zabierałem się do napisania tej recenzji jak pies do jeża. Wreszcie się zebrałem w sobie i postanowiłem się podzielić z wami wrażeniami z gry w Medal of Honor Airborne. Najnowsza odsłona kolejnej części serii ze stajni EA, szumnie reklamowana, podrażniła apetyty wielu graczy, w tym również i mój. Oh jak dawno nie miałem okazji dosiąść się do jakiegoś niezwykle miodnego FPS-a. Ostatnie właściwie pozytywne zaskoczenie wywarła na mnie w tym gatunku gier Delte Force Black Hawk Down, a to już ładnych parę lat minęło od premiery tej gry. Z tym większym zapałem zasiadłem do powalania hord przeciwników wcielając się w tytułowego spadochroniarza.

Najpierw może oprawa dźwiękowa gry. Jak zazwyczaj fachowcy z EA zaserwowali nam niezwykle przyzwoitą ścieżkę dźwiękową, brakuje jej może genialności odwzorowywania klimatu gry jaką mieliśmy w przypadku ścieżki z NFS Underground, ale do niewielu rzeczy można się przyczepić. Troszeczkę monotonne odzywki niemieckich żołnierzy (osławione w poprzednich częściach "GRANADE" brzmi jeszcze lepiej i jeszcze częściej) i frapująca cisza płynąca z głośników podczas pauzowania gry to największe jak dla mnie mankamenty. Jest za to co chwalić. Tak na przykład nasze pole walki aż kipi od wystrzałów, rykoszetów, jęków, eksplozji, ryku silników i wielu innych mile komponujących się efektów. Każda zbyt bliska dla naszego bohatera eksplozja, kończy się ogłuszającym piskiem w uszach i chwilową utratą słuchu. Odgłosy wydawane przez nasz ekwipunek i nasz organizm pojawiają się w odpowiednich momentach i z odpowiednim natężeniem. Zmęczony, czy zdenerwowany wojak tak ciężko dyszy i tak mocno wali mu serce, że w uszach niemal słychać szum krwi płynącej w jego żyłach. Jeśli idzie o odgłosy wydawane przez używaną przez nas broń, to muszę przyznać, że gra zaskoczyła mnie niezwykle pozytywnie. Na szczególną uwagę zasługuje praca MP40, która w grze brzmi jak prawdziwa szekaczka. Cudowne wrażenie robi odgłos otwieranego spadochronu, czy na przykład jęki załogi i walenia w ściany dobiegające z płonącego czołgu. Jednym słowem miło posłuchać MoHA, ale czy równie miło na niego spojrzeć?

Grafika. To co cieszy nas w tego typu grach najbardziej i to co w tego typu grach zmienia się najbardziej dynamicznie wraz z kolejnymi produktami. Na tym polu również programiści z EA nie dali ciałka. Gra wygląda bardzo ładnie, już od intra, poprzez pełne życia menu, aż po samą rozgrywkę. Pominąwszy wszystkie sprawy związane z wyglądem mundurów jakie możemy spotkać w grze, z malowniczymi krajobrazami, czy wreszcie z wyglądem naszej ukochanej broni (wszystko na bardzo wysokim poziomi) przejdę do krótkiego opisu tych ciekawostek graficznych, jakich nie doświadczaliśmy w poprzednich częściach. Otóż pierwsze co rzuca się w oczy to wprost genialnie funkcjonujący HDR. Oślepieni przez światło słoneczne po wyjściu z ciemnego bunkra, tracimy przez chwilę kontakt z rzeczywistością. Po spojrzeniu w światło reflektora zaparkowanego obok auta, też niewiele wiemy o otaczającym nas świeci (prze krótką chwilę oczywiście). Wszystkie ruchy czy eksplozje, które wstrząsają naszym bohaterem wyraźnie widać na ekranie. Zbyt szybki obrót, czy sprint rozmywa prześlicznie obraz, pozostawiając czytelnym jedynie centrum ekranu (efekt symulujący zawężenie pola widzenia przy bieganiu, lub szybkim obracaniu się). To naprawdę miłe wrażenie kiedy ekran przez moment pokrywa się czerwienią informując nas o trafieniu, a my szybciutko odwracamy się do tyłu, by zobaczyć rozmazaną sylwetkę człowieka, w którą prujemy cały magazynek, by po chwili dopiero zorientować się że walimy w drzewo. Innym miłym urozmaiceniem jest łapanie ostrości po przyłożeniu oka do lunety, przy czym im większe powiększenie i im bardziej nerwowe nasze ruchy, tym czas wyostrzenia się naszego wzroku jest dłuższy. Grafika stoi na wysokim poziomi i momentami potrafi zachwycić, a większość efektów z jakimi mamy do czynienia w grze to majstersztyki graficzne. Są jednak sprawy, których chłopakom z EA wybaczyć nie sposób, i tak na przykład nasz bohater może bez problemu dostrzec przelatujący obok pocisk, wystrzelony z czołgu 10 metrów przed nim. Osobiście zdenerwował mnie również kiczowato wykonany ślad jaki pozostawia po sobie wystrzał z granatnika (coś na kształt poskręcanej białej wstążki). Jak w każdej grze w MoHA nie zabrakło psujących całość elementów kiczu i uproszczeń graficznych. Mimo wszystko jednak grę tą ogląda się bardzo miło. Tera chwilę o tym jak się w nią gra.

Rozgrywka. Cóż, wreszcie Medal, w którym nie ma takiej oczywistej liniowości, w którym startujemy z wybranego przez siebie miejsca, wszak lądujemy ze spadochronem, możemy więc wybrać miejsce natarcia. Nic bardziej mylnego. Oczywiście fachowcy od marketingu mieli rację krzycząc w reklamach, że tylko od nas zależy gdzie wylądujemy i czy zaczniemy rozgrywkę jako snajper po wylądowaniu na dachu wierzy ratusza, czy jako trup lądują prosto przed bagnetem przyczajonego niemiaszka. Nie zmienia to jednak faktu iż gra pozostaje liniowa. Ba! Jest nawet bardziej liniowa niż poprzednie odsłony, liniowa do granic możliwości rzekłbym nawet. Zmiana miejsca startu naszego biegu ku wyzwoleniu europy nie wprowadza do rozgrywki praktycznie żadnych zmian. Po każdej śmierci na polu walki, niemal natychmiast pojawiamy się w fazie lotu pionowego w dół ze spadochronem na plecach i zaczynamy sterować tak by grę zacząć od miejsca w którym zginęliśmy, co zaoszczędzi nam biegania po pustych uliczkach. Jeśli jednak wylądujemy we wcześniejszej fazie naszego natarcia, do następnej lokacji będziemy się przedzierać, napotykając dokładnie w tych samych miejscach co poprzednio na silny opór nieprzyjaciela, w dokładnie takiej samej liczebności. Innym denerwującym faktem jest współdziałanie z kompanami z tej samej strony barykady. Otóż,choć walczą oni dzielnie i nie szczędzą sił ni życia, to nie drgną ani cal z miejsca, jeśli nie pozbawimy życia odpowiednich przeciwników. Tak na przykład szturmując niemieckie okopy, dochodzimy do momentu, w którym cała amerykańska armia staje skulona w miejscu czekając na nasz ruch. Teraz najciekawsze. Jeśli nie wykonamy pożądanego ruchu i zabijemy innego niemiaszka prąc dalej do przodu pozostawimy nasz domniemany cel z tyłu, przez długie momenty gry będziemy samotnie stawiać czoła całemu wehramhtowi. Sytuacja ulegnie zmianie dopiero jeśli dotrzemy do jakiejś charakterystycznej lokacji związanej z checkpointem. Dziwne? Nie. Dziwne dopiero przed nami. System trafień i śmiertelność naszego gracza to dopiero temat do napisania książki. Czyhającemu na nas za rogiem niemiaszkowi możemy wypluć cały magazynek celując w kolano, czy stopę, by przekonać się jedynie o ogromnej nieskuteczności naszej broni (przy czym nie ma większego znaczenia z czego strzelamy). Z drugiej jednak strony trafienie w szarżującego na nas z kolbą do przodu desperata, nie nastręczy trudności. Po prostu w momencie kiedy jesteśmy okładani po głowie, wystarczy wypalić w sufit, czy podłogę, aby pozbyć się natręta i to na dobre. Rany jakie odniesiemy po wybuch granatu to już kompletna zagadka. Są one oczywiście wprost proporcjonalne do odległości od źródła eksplozji, przy czym często zdarza się że nie ma tu większego znaczenia czy granat wypalił nam pod nogami, czy za metrowej grubości ścianą niemieckiego bunkra. Oczywiście nie zabrakło miłego efektu, kiedy pozbawiamy niemiaszka czapeczki strzelając mu prosto w hełm (usłyszymy wówczas miły metaliczny odgłos i ujrzymy wysoko szybujące kawał żelastwa, w konsekwencji czego nasz oponent skuli się i schowa jeśli tylko ma za czym). W samym scenariuszu gry nie poczyniono wielkich postępów. Naszym zadaniem będzie bądź wybicie wszystkich żołnierzy wroga, bądź unieszkodliwienie działek przeciw lotniczych, zabezpieczenie zaminowanego mostu, czy zniszczenie niemieckich stanowisk ogniowych. Ogólnie rzecz ujmując nuda, ale fajna.

Wymagania. Niech każdy sobie sprawdzi sam. U mnie na Prescocie3.0 GF6600GT i 1.5Mb RAM gra pomyka strasznie ciężko w rozdzielczości 800x600 przy maksymalnych detalach i efektach (i tak właśnie gram), miło i płynnie śmiga w rozdzielczości 1024x768, ale na minimalnych ustawieniach grafiki (tak nie gram bo zbyt wiele miłych dla gracza efektów uchodzi mi sprzed oczu).

Podsumowanie. Cóż. Grę uważam za całkiem dobrą i wartą polecenia. Nie zraża przeogromna liniowość, jeśli całości rozgrywki dopełnia dobra oprawa dźwiękowa, genialne efekty graficzne, oraz miłe ułożenie rozgrywki. O realności nie ma chyba sensu pisać, wszak wiadomo wszem i wobec, że Flashpoint to to nie jest i nigdy nie będzie. Tak czy inaczej prowadzenie rozgrywki w trybie najłatwiejszym uważam za ciężką pomyłkę i jeśli mamy choć odrobinę oleju w głowie i chęć cieszenia się grą dłużej niż dwa dni to proponuję rozpocząć od trybu dla prawdziwych twardzieli. Ano właśnie dochodzimy do największego mankamentu tejże odsłony MOH. Całą grę przelazłem wzdłuż i wszerz zarówno w trybie słabeusza, jak i umiarkowanego macho w niecały tydzień! Ta gra jest poprostu za krótka. Za krótka i jeszcze raz za krótka. Mimo to gorąco polecam waszej uwadze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rojas
Nadżołędny
Nadżołędny



Dołączył: 10 Sie 2007
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pabianice

PostWysłany: Nie 0:59, 21 Paź 2007    Temat postu:

Moli respekt Laughing naśmigałeś trochę tekstu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Molibdenik
Nadszyszkownik
Nadszyszkownik



Dołączył: 25 Lip 2007
Posty: 2571
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 9:42, 21 Paź 2007    Temat postu:

Przeczytałem co napisałem i stwierdziłem, że w żaden sposób nie powiedziałem wam jak tą grę odbieram. Teraz kiedy przeszedłem świństwo w trybie dla sadomasochistów (czyt. HARD) mogę podsumować produkt programistów z EA ostatecznie. Ostatecznie kładąc go na kolana. I nie programistów z 'IEJ' ale z I JAJ chyba. Zacznę może od przyczyny mojej frustracji, czyli od najtrudniejszego trybu w MoHA. Jest on wyraźnie za łatwy. Właściwie nie ma się większego problemu z przebrnięciem całej gry, może poza ostatnim zadaniem, gdzie niemiaszki walą jak opętani. Wynika to może głównie z tego, że najpierw trzeba przejść całość dwa razy na niższych trybach trudności. Podchodząc więc wreszcie do finalnej próby naszych możliwości znamy już całą grę na wylot. Mógłbym to jednak przeboleć. To czego nie mogę przeboleć to to, jak opisałem tą grę wyżej. Napisałem o dobrej oprawie dźwiękowej i wspaniałych walorach graficznych, nie podkreślając jednak jak fatalna jest ta gra pod względem realizmu. Oczywistym jest że od MOHA nie oczekiwałem odwzorowania realiów pola walki takiego jaki ma miejsce we Flashpoincie, mimo wszystko jednak spodziewałem się kontynuacji ogólnie rzecz ujmując dobrych praktyk jakie miały miejsce w poprzednich częściach. Tymczasem ostatnia misja w MOHA to poprostu RTCW w najczystszym wydaniu. Spójrzcie na naszego najgroźniejszego przeciwnika, występującego oczywiście w dużych ilościach.

Co wam to przypomina? Mnie lichą komedię starego kina, lub zwyczajnie kicz. Powiedzmy że mógłbym przeżyć taki rodzaj żołnierza, gdyby w grze pojawił się raz jako powiedzmy boss do przejścia, ale do cholery nie w MOH. Tej ciekawej anomalii dopełnia fakt, że kolo jest wyraźnie bardziej kuloodporny od innych niemieckich żołnierzy. Kładzie go naprawdę długa seria z G43, celny strzał w głowę ze Springfilda, albo ze dwa magazynki z MP40 Very Happy. Miło? Całości dopełniają koledzy pana terminatora, czyli Panzercośtam, którzy walą z Panzerfaustów do zwykłych piechurów, siejąc przy tym spore spustoszenie. Wolf mi przed oczami staje. Ah! Zapomniałbym o najważniejszym. Nie ma wyraźnej przyczyny dla której nasz bohaterski kuzyn predatora nosi na pysku maskę p.gaz, no chyba, że chce ukryć swoją tożsamość.
Czas na to co tygryski lubią najbardziej, czyli pojedynek snajperów. Misję wcześniej zdobywamy skład kolejowy w jakiejś fabryce (tam zresztą mamy okazję poznać po raz pierwszy omawiane wyżej pomioty szatana), oczywiście obstawionej ekipą strzelców wyborowych III Rzeszy. Wszystko jest miło i fajnie. Wylądujemy sobie na jakimś wysokim punkcie, jakich nie brakuje dookoła i zaczynamy eliminować snajperów. Co ciekawe, większość z nich 'ukryła' się w wieżyczkach strażniczych, lub wysoko położonych kontenerach. Jak ich znaleźć? No właśnie tu chłopcy z EA chcieli dobrze, ale przegięli i to bardzo. Każdy poszukiwany strzelec ma karabin, na nim lunetę, która odbija światełko. Niby fajnie, tylko że jak się spokojnie spojrzy na krajobraz przed nami i zobaczy się dwadzieścia błyskających soczewek to zaczynamy się czuć jak na stadionie manchesteru podczas finału ligi. Tak to sobie chłopcy błyskają tu i tam, przy czym nie ma większego znaczenia, czy są do nas odwróceni przodem, czy tyłem, czasem nie ma większego znaczenia nawet to, że są zasłonięcia jakąś przeszkodą. No ludzie o pomstę wołam.
Takich kwiatków jest w całej grze znacznie więcej. Podsumujmy więc całość raz jeszcze. Medal of Honor Airborn ma na prawdę dobrą muzykę, świetne efekty graficzne, których jednak często nadużywa, i całkowicie fatalną fabułę. Miło jest się zachłysnąć smaczkami jakie opisywałem w pierwszej części tej recenzji, jednak kwiatki o których nadmieniam tutaj psują ogólny efekt na tyle mocno, że nie podejdę do tej gry nigdy więcej. Do tego dochodzą jeszcze minusy, o których już pisałem, czyli długość gry (wręcz żenująca) i stopień trudności (równie żenujący). Nie wiem. Może w trybie multi ta gra objawi swoje lepsze oblicze, bo w singlu jest skazana na pożarcie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sgt. Carlos Hathcock
Szyszkownik
Szyszkownik



Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 822
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: się biorą pysie? :D

PostWysłany: Sob 1:40, 03 Lis 2007    Temat postu:

Troszkę żeś się wpocił nad tym tekstem Wink . Szacuneczek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pantery Strona Główna -> Gry Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin